Mało kto pamięta początki lotka – czyli totolotka. Teraz niemal wszyscy kojarzą lotto z żółtymi kulami z numerami. Nie zawsze jednak tak było. Na początku z bębna maszyny – ręcznie! – losowano papierowe losy, które były zwinięte i wymieszane. Z czasem jednak technika poszła do przodu i w 1973 roku wprowadzono kule do losowania. Najpierw jako eksperyment, jednak kiedy się przyjął bez wahania zostawili je do dnia dzisiejszego. Jest to bardziej efektowne i charakterystyczne dla gry lotto i innych, które wywodzą się od lotka.

 

Ciekawym faktem jest też to, że sprawdzanie kuponów też odbywało się ręcznie. Kupon po wypełnieniu musiał dotrzeć do centrali. Sprawdzanie tysięcy kuponów tak żeby wyniki lotto były rzetelne (jak można wywnioskować z danych w archiwum) musiało być czasochłonne i żmudne, dlatego też dobrze, że ze wzrostem zainteresowania grą ruszył też rozwój, daje to ulgę organizatorom i po części graczom. No i niezaprzeczalny klimat charakterystyczny dla lotka – mieszanie się kul, a potem ich wypadanie z charakterystycznym stukotem – ten dźwięk znają chyba wszyscy.